Przysłowia z historią w zmowie: Na szarym końcu

Mówimy, że ktoś siedzi na szarym końcu? Czasem słyszymy też, że ktoś dobiegł do mety na szarym końcu, czyli jako ostatni. Skąd wzięło się to powiedzenie?

Historia

W dawnej Polsce wystawne uczty były bardzo popularne. Wynikało to z naszej staropolskiej gościnności, z której znani byliśmy w całej Europie. Dlaczego zyskaliśmy taką sławę? Cóż, szlachcic mieszkający w swoim dworku nie miał zbyt wiele rozrywek. Codzienną nudę przełamywało przybycie gości, czy to z sąsiedztwa, czy z odległych stron. Przyjezdny zawsze był mile widziany, nawet jeśli jego odwiedziny wydłużały się. W okazywaniu gościnności nie było umiaru, ponieważ gospodarz nie chciał, by posądzono go o niegodne przyjęcie przybysza. Nie skąpiono więc ani jedzenia, ani napojów. Zwyczajowo w czasach pokoju na teren posiadłości można było wjechać przez szeroko otwarte wrota w myśl zasady:

„Brama na oścież otwarta przechodniom ogłasza,

Że gościnna i innych w gościnę zaprasza”.

Polska szlachta uwielbiała biesiadować w gronie licznych gości. Najdostojniejsi z nich zajmowali najlepsze, pierwsze miejsca przy stole, czyli blisko pana domu. Najdalej od gospodarza, czyli na końcu stołu siadała drobna, biedna szlachta, zwana szarakami. Nie było ich stać na kosztowne barwne stroje w przeciwieństwie do bogatych szlachciców zwanych karmazynami.  Zamożni gustowali w pięknych szatach, zwłaszcza w kolorze karmazynowym, czyli ciemnej czerwieni. Ten barwnik był bardzo rzadki i drogi, więc na takie ubrania stać było tylko osoby bardzo majętne.

W mniej zamożnych dworach siadano do jednego stołu także ze służącymi, dla których przeznaczano najgorsze miejsca, czyli daleko od gospodarza, a stół przykrywano tam obrusem z niewybielanego i szarego płótna.

W jednym i drugim przypadku, patrząc i na strój biesiadników i na kolor obrusa, koniec stołu faktycznie był szary.

Także naczynia, całe ich komplety, czyli serwisy miały olśnić gości. Kosztowne, srebrne czy porcelanowe zastawy stołowe rozkładano przed najważniejszymi osobistościami, siedzącymi blisko gospodarza. Dla uboższych towarzyszy uczt przeznaczano naczynia z gorszego materiału, czyli naczynia cynowe i gliniane.

Współcześnie

W tarnowskim Ratuszu możecie zobaczyć okazałą ekspozycję porcelanowych i szklanych wyrobów, które wykorzystywano podczas biesiad na potrawy czy napoje, a także jako ozdoby stołu np. porcelanowe figurki. Pozwalają nam one wyobrazić sobie, jak pięknie i bogato musiał wyglądać stół przygotowany do przyjęcia gości. Zobaczymy tu część  serwisu „ptaszkowego”, liczącego ponad 500 sztuk naczyń. Skąd ta nazwa? Wszystkie filiżanki, talerzyki, tace czy misy mają namalowanego ptaszka, czyli motyw przewodni zastawy. Jak myślisz, czy ten komplet naczyń rozstawiano blisko gospodarza i zacnych gości, czy „na szarym końcu”? Na pewno nie masz problemu z udzieleniem właściwej odpowiedzi. Serwis był bardzo cenny, więc też ważny dla właściciela, tak jak ważni byli dla niego dostojni goście, którym należał się szacunek i specjalne miejsce, by  podkreślić ich znaczenie.

serwis „ptaszkowy” prezentowany na co dzień w Sali Radzieckiej tarnowskiego ratusza, Miśnia, XIX w.

serwis „ptaszkowy” prezentowany na co dzień w Sali Radzieckiej tarnowskiego ratusza, Miśnia, XIX w., fot. Dariusz Kobylański

 

Miejsce przy stole obok gospodarza było wyrazem okazania szacunku wobec gościa!

Ćwiczenie

Poproś kogoś z dorosłych o wydrukowanie karty pracy, a następnie wykonaj proste polecenia.

ćwiczenie do zajęć edukacyjnych online 'Przysłowie z historią w zmowie"

 

Powyższy tekst można pobrać w formacie *.docx (dokument programu Microsoft Word)

(ag)