Wystawa prac Andrzeja Sobasa – „SOBAS”

Start: 2023-03-13 18:00:00
Koniec: 2023-04-14 00:00:00
Siedziba

Zapraszamy na wernisaż 13.03.2023r. do Siedziby Muzeum Okręgowego w Tarnowie. Spotkanie rozpocznie się o 18.00.

Andrzej Sobas. Urodzony w 1960 roku. Absolwent Studium Konserwacji Zabytków w Tarnowie. W latach 80-tych związany zawodowo z Muzeum Narodowym w Krakowie, prace konserwatorskie na terenie całej Polski. Lata 90-te to współpraca z firmami reklamowymi, która przerodziła się w powrót do działalności artystycznej, związanej głównie z polichromią ścienną. Autor wielkoformatowych zegarów słonecznych (UEK, Villa Vinci), a także realizacji we wnętrzach wielu hoteli i pensjonatów podhalańskich i bieszczadzkich (Carpatia, Helan, Sabała, Viva Maria i wiele innych). Od kilku lat swój czas poświęca wyłącznie rysowaniu. Udostępnia swoje prace biorąc udział w wystawach zarówno indywidulanych jak i zbiorowych (m.in. Zamek Kmitów w Nowym Wiśniczu, ZSP w Tarnowie, Piwnica pod Baranami w Krakowie; wystawy indywidualne i zbiorowe we Francji). Na co dzień mieszka zarówno w Tarnowie, jaki i we Francji w Montrésor, gdzie prowadzi autorską galerię sztuki.

O Jego twórczości dr Michał Piętniewicz tak pisze:

„… Kiedy oglądam rysunki Andrzeja Sobasa, mam odczucie jakiegoś szczególnego obcowania z materią. Nie jest to materia przygnębiająca, depresyjna ani nihilistyczna, jest to materia, raz jeszcze użyję tego sformułowania, „galicyjska”. Co to znaczy? Znaczy to, że mieści w sobie i smutek i radość, rozpacz oraz ironię, poczucie humoru oraz poczucie martwoty, drętwoty świata, oddanie jego zaniku, rozpadu, umierania, przemijalności, która boli, zwłaszcza wtedy, kiedy tak mocno ukochało się życie, że rysuje się z przeświadczeniem, że ma ono głęboki sens, który należy afirmować. Afirmować nie naiwnie, ale oddając całą gamę przeżyć, o której rozpiętości już pisałem. Zatem rysunki Andrzeja Sobasa są w pewien sposób nienasycone. Nienasycone dla cudzej percepcji (takiej jak moja), która nie może im w jakiś sposób sprostać, choć przecież wydaje się jej, że dobrze je rozumie, że są jej bliskie, jak wrażliwość galicyjska, która pamięta opowiadania Schulza, Vincenza, Kuśniewicza, Haupta, Buczkowskiego, Odojewskiego, Konwickiego, Miłosza czy Iwaszkiewicza. Gdzieś płynie tutaj ten nurt nienazwanego, który próbuję jakoś uchwycić w tych kilku, skromnych zdaniach. Nienazwanego, które można przedstawić na przykład pod postacią prowincji, która stanowi centrum świata, Kosmosu. Nie jestem krytykiem sztuki, dlatego nie wiem, czemu te rysunki tak bardzo mi się podobają. Nie wiem, czemu nie mogę od nich oderwać wzroku, jak od materii, która poprzez tak mocne i zasadniczo maksymalne uwydatnienie powierzchni, jednocześnie wskazuje jak blisko jest od powierzchni do głębi. Jednak to powierzchnia, powierzchnia materii, która wciąż się domaga nowych nienasyceń, prosi o jeszcze, przykuwa, przyciąga, „zawłaszcza” i „zniewala”. Z trudem odrywam wzrok od rysunków Andrzeja Sobasa, a jednocześnie z pewną „ulgą”, ponieważ obcowanie z tak wyrafinowaną kreską wymaga niemałego wysiłku intelektualnego, niemałego wysiłku wyobraźni, który sprawia, że to, co spełnione jest niespełnione i odwrotnie…”.